ZTF na MFK!
Środa 28 maja 2014r.
Tegoroczny Miesiąc Fotografii w Krakowie rozpoczął się w czwartek 15 maja, a my już dwa dni później byliśmy na miejscu…
W piątek nad naszym krajem przeszła nawałnica, w Zamościu ulice „płynęły”, a poziom wody w lokalnej rzece jeszcze nigdy chyba nie był tak wysoki. Niejeden samochód przegrał walkę z dużą wodą… Powoli rodziło się pytanie czy jest sens jechać. Czy dojedziemy? Na szczęście chyba tylko ja miałem wątpliwości. Piotr Komajda zadzwonił tylko i upewnił się czy ruszamy o 4:00. Ruszyliśmy.
Kraków przywitał nas deszczem… a właściwie ulewą. Zaczęliśmy od najbardziej śniadaniowego śniadania z możliwych: m.in. twarożek, naleśniki posypane cukrem kryształem i kawa w szklance – jednym słowem jesteśmy w barze mlecznym… Było miło, dosyć smacznie i niedrogo. Jest Fajnie!
To nie koniec sympatycznych sytuacji tego ranka. Czasami mijam kogoś na ulicy i twarz tej osoby wydaje mi się tak znajoma, że z uprzejmości i dla bezpieczeństwa mówię „witam” lub „dzień dobry”. Tym razem w ostatniej chwili musiałem przełączyć się na „hello”, gdyż już po wyciągnięciu ręki zdałem sobie sprawę, że właśnie spotkałem Miguela Falascę! Fajnie było uścisnąć mu dłoń. Niestety ani Piotr, ani Agnieszka nie wiedzieli z kim się przywitałem… ale ja byłem przeszczęśliwy i gotowy do zwiedzania!
Sporą radość (kolejną już) sprawił nam zaginiony w akcji Michał Banaś – czyli członek ZTF-u, który przyjechał na niemal całą sobotę z Warszawy specjalnie na festiwal i znosił moje nie zawsze udane żarty z uśmiechem na ustach. Był dzielny, a nam było przyjemnie!  
Na pierwszy rzut poszedł Zbiór pusty z sekcji ShowOff. Bardziej instalacja niż wystawa fotograficzna. Oglądało się to nawet nieźle, jednak po przeczytaniu opisu nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że trochę to naciągane. Pierwsze koty za płoty, kierunek: Bunkier Sztuki.
Wystawa w Bunkrze, czyli Oddźwięki pokazuje fotografię jako medium nie tylko wizualne. Pozornie oczywiste aspekty i techniki, z którymi spotykamy się częściej lub rzadziej przeplatają się z ujęciami nad którymi nie zastanawiamy się nawet od czasu do czasu. Mnie właściwie zmiażdżyła praca Dominika Lejmana Nothing to Add. Nie mniej jednak bardzo dobrych rzeczy jest tam więcej i zdecydowanie warto zobaczyć całość.
Następnie przyszła pora na MOCAK – a tam same fajne rzeczy! Taryn Simon, (której wystawę w 2005 roku – wtedy jeszcze bardzo nieświadomie –o glądałem w MoCP w Chicago,) zaprezentowała Kolekcję obrazów. Bardzo interesująca wystawa, znakomicie wpisująca się w temat przewodni tegorocznego MFK. Iście fotograficzne Re:Search i absolutny must see! Chwilę potem Walker Evans – w nowym, choć może raczej powinienem napisać w mniej znanym wydaniu, ponieważ mogliśmy obejrzeć Fotografię prasową tego znakomitego dokumentalisty. Niezwykle ciekawą fotografię, a jakby tego było mało, odbyło się jeszcze spotkanie  mistrzowskie z Davidem Campany, który opowiadał – wcale nie tylko – o Walkerze Evansie. Doskonałe uzupełnienie ekspozycji z programu głównego MFK stanowi ShowOff’owa Czkawka Przemysława Branasa.
Program był napięty więc zaledwie chwilę później rozpoczęło się drugie spotkanie z mistrzem. W Galerii Starmach Trevor Paglen rozebrał swój nomen-omen kosmiczny projekt niemal na czynniki pierwsze. Kosmiczny dosłownie i w przenośni The last pictures okazuje się być wiadomością w równym stopniu dla nas i na teraz – przesłaniem nie koniecznie wyłącznie w przyszłość.
Na sobotni deser zaserwowaliśmy sobie Metodę pomiaru Danieli Dostalkowej, Chelsea Girls Moniki Krzynówek oraz Estetykę Forensyczną. Właśnie w Pauzie spotkaliśmy się z Kajetanem Herdyńskim, pochodzącym z Zamościa młodym poetą, w towarzystwie którego zakończyliśmy wieczór.
Niedzielne zwiedzanie zaczęliśmy od Muzeum Narodowego. Lektury dodatkowe Clare Strand uważam za obowiązkowe w tegorocznym programie. Znakomita wystawa, której przegapić nie można. Dodatkowo w muzeum, poza MFK, zwiedziliśmy Szufladę Szymborskiej oraz Zawsze Młodą, a możliwość zobaczenia Główki Helenki wprawiła mnie w niebywały stan co z kolei wywołało konsternację u kolegi Piotra…
Przyszła pora na ShowOff i dwa projekty, które z pozoru mogłyby mieć wspólny mianownik. Po obejrzeniu obu uznaję , że kolejny raz przysłowia okazały się mądrością narodu i stwierdzam, że pozory mylą. I Did Not Have Sexual Relations With That Woman Ireny Kalickiej niestety nie powala – ani formą, ani treścią. Oddać trzeba, że znajdują się w tym projekcie interesujące fotografie, ale moim skromnym zdaniem gubią się w, nie tyle nieciekawej co nietrafionej,  formule prezentacji i pomiędzy słabszymi pracami. El pilón Dominiki Gęsickiej z kolei intryguje i zachwyca. Bardzo dobre fotografie podane w przejrzysty, atrakcyjny sposób oraz wzbogacona o prezentacje wideo ekspozycja, bez nadmiernej kombinacji, nie obarczona sztucznością. Projekt nie jest lekki, ale nic na nim nie ciąży. Można w całości i w spokoju oddać się lekturze. Jeden z najlepszych w ShowOff’ie – polecam! Pewnie nie wszyscy będą mieli tyle szczęścia co my, ale jakby tego było mało to, przypadkowo co prawda, ale jednak – spotkaliśmy mojego przyjaciela sprzed lat Jakuba Ziółkowskiego (zwanego dzisiaj także Julianem) – niezwykle miła sytuacja! BTW Jakub także pochodzi z Zamościa, a z Kajetanem przesiedzieli kilka lat w jednej ławce i przyjaźnią się do dzisiaj – small  world…
My w naszym fotograficznym maratonie, a po drodze Maraton Krakowski. Nie porównujemy naturalnie! Z całym szacunkiem do sztuki i naszej pasji – czapki z głów przed biegaczami! Chapeau bas Panie i Panowie! Po przejściu trasy maratonu, oczywiście tylko przez ulicę tj. na drugą stronę, udaliśmy się po raz pierwszy (z zaplanowanych dwóch wizyt)  tego dnia do Mangghi. Spotkanie mistrzowskie z Jasonem Fulfordem poprowadził sam Aaron Schuman. Panowie rozmawiali o projekcie i o książce Fulforda Hotel Oracle, choć autor opowiadał również o swoim życiu prywatnym i podróżach. Zdradził także w jaki sposób fotografuje i pracuje nad kolejnymi tematami. Bardzo ciekawe i pouczające spotkanie. Frekwencja moim zdaniem nie była imponująca, ale przecież to nie jest mój problem…
Odwiedziliśmy jeszcze kilka ekspozycji w ramach ShowOff’u i Photo Fringe. Na uwagę zdecydowanie zasługuje Tam i tak nic nie ma. Ciekawie podany, a jednocześnie intrygujący sam w sobie. Warto się wybrać.
Na sam koniec, (szczęście nas nie opuszczało!) jakby opatrzność czuwała lub ktoś albo coś skrupulatnie zaplanowało, crème de la crème – Manggha po raz drugi. Tym razem otwarcie wystawy przygotowanej przez Wojciecha Nowickiego pt. Promieniowanie. Znakomita ekspozycja, z jednej strony oczywista, a z drugiej niezwykle zaskakująca i pouczająca. Nawet dla osób, które są „świadomymi” twórcami czy odbiorcami fotografii.
Nasz wyjazd nie mógł wyglądać lepiej i lepiej się nie mógł zakończyć. Naprawdę zacząłem się bać powrotu. Po takiej dawce szczęścia istniało niemałe prawdopodobieństwo końca tej dobrej passy. Refleksja uzasadniona po dwóch dniach zmagania z Re:Searchem. Na szczęście i tym razem się pomyliłem…
Battery charged!

Wojciech Kapuściński



Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne na FB


Galeria Fotografii Ratusz na FB


Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne już od ponad 55-ciu lat działa na rzecz kultury.
Od 2013 roku jest organizacją pożytku publicznego.

Przekazując nam 1% swojego podatku, pomagasz rozkręcać lokalną kulturę.

KRS 0000076428

75 1240 2816 1111 0010 4467 4192

Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne
ul. Wyszyńskiego 28 a,
22-400 Zamość

NIP 922-243-27-33
Regon 950434444
 
 

..