Miesiąc w weekend? ZTF na festiwalu w Krakowie!
Niedziela 2 czerwca 2013r.
Miesiąc Fotografii w Krakowie odbywa się już po raz jedenasty.
Udało się nam zsynchronizować i we trzech: ja, Andrzej Pogudz i Piotr Komajda udaliśmy się w kierunku dawnej stolicy Polski.
Mieliśmy niewiele czasu aby zmieścić Miesiąc w jeden weekend. Skądinąd wiadomo nam, że niektórzy (poza nami rzecz jasna!) bardzo się na nasz wyjazd cieszyli… co więcej, sugerowali abyśmy zostali dłużej – dużo dłużej. Niestety…
Po przybyciu do Krakowa okazało się, że pokój w hotelu jeszcze się nie zwolnił wiec zostawiwszy graty w samochodzie udaliśmy się na śniadanie… i kawę!
Na pierwszy fotograficzny rzut poszło Muzeum Narodowe i wystawa pt. Vanity – fotografia mody z kolekcji F.C. Gundlacha. Stanąć oko w oko z Pennem czy Avedonem… nie ma słów, aby to opisać.
Po drodze z Muzeum obejrzeliśmy Krwawe wykopki Piotra Machy z sekcji ShowOFF. Solidnie przygotowany projekt, choć ja nie jestem fanem takiego humoru w fotografii. Ktoś powie, że mało tam fotografii – zgodzę się. Ale jednak jest. Konwencja mi pasuje, ale w komiksie.
Kolejną rzeczą jaką zobaczyliśmy – także z sekcji ShowOFF – były bardzo ciekawe, krótkie formy filmowe Dominika Ritszela.
Podczas naszego pobytu w Bunkrze Sztuki miało miejsce oprowadzenie kuratorskie Karoliny Sulej. Kuratorem wystawy Pogranicza mody był Paweł Szypulski. Wystawa naprawdę świetna! Choć chyba powinienem napisać zestaw wystaw, albo cykl ekspozycji. Tak wielu ujęć, takiej analizy i rozłożenia mody na czynniki pierwsze się nie spodziewałem. To miejsce, moim zdaniem, jest szczególnie warte obejrzenia.
Z Bunkra udaliśmy się do Pauzy… ależ fantastyczne miejsce! Tam, poza małym co nieco zapoznaliśmy się ze Schwarzenegger is my idol Siergieja Mielniczenki oraz Początkami Corrine Day. Dwie bardzo różne ekspozycje. Pierwszą trudno (żadna niespodzianka) zaklasyfikować: portret, akt, dokument… Nie będę nawet próbował udzielić odpowiedzi. W przypadku wystawy Corinne Day tym bardziej. Obie bezwzględnie warto zobaczyć. Tym bardziej, że wiszą w Pauzie! :)
W Małopolskim Ogrodzie Sztuki uczestniczyliśmy w spotkaniu autorskim z Bolesławem Lutosławskim – Alchemia portretu. Portrety, owszem znakomite, ale samo spotkanie… może to sposób prowadzenia, może „osobowość” autora… Historia fotografa i jego prace budzą szacunek – bezdyskusyjnie! Na tym zakończmy…
Bardzo szybko przedostaliśmy się do Akademii Fotografii na św. Tomasza. Tam odbyło się spotkanie autorskie połączone z promocją książki Mateusza Sarełły pt. Swell. Spotkanie prowadził znany i goszczący ze swoją wystawą w Zamościu Krzysztof Pacholak, a uczestniczył w nim także Michał Łuczak – kurator i fotoedytor książki. Książka, a przede wszystkim fotografie to dla mnie świetny przykład, że każdy materiał – niezależnie od tematu – można zrobić bardzo dobrze, i bardzo źle. W tym przypadku – z całym szacunkiem dla autora i całego zespołu pracującego nad książką – temat jest dla mnie banalny, ale sposób realizacji i forma podania miażdżą! Fantastyczne fotografie i przepiękna książka. Co więcej, ciekawa, intrygująca osobowość autora. (Pacholaka i Łuczaka można słuchać godzinami! – na szczęście, jak się okazało na drugi dzień, to nie było ostatnie nasze spotkanie z Michałem Łuczakiem)
Zasłużona obiadokolacja i na deser… finał Ligi Mistrzów! Pięknie się wkomponował (i jak cały dzień) stał na fenomenalnym poziomie!
Niedziela rozpoczęła się… pięknie! Wszystko musi być piękne Aleksandry Sołdatowej, choć – moim zdaniem – z troszkę  zaburzoną konsekwencją i niepotrzebnie rozbudowane o kilka detali jest bardzo miłe dla oka i nie tak płytkie jakby się mogło z pozoru wydawać. Zdecydowanie warto odwiedzić Muzeum Inżynierii Miejskiej.
Slavik’s fashion to dla mnie punkt obowiązkowy tegorocznego festiwalu. Jurko Diaczyszyn pokazuje niezwykłą historię bezdomnego. Jakże ciekawa jest jego historia – jak i sam bezdomny, który de facto niczego fotografowi nie powiedział…
Niemal w tym samym miejscu – tylko nie na płocie, a „na placu budowy” pokazy filmów z SHOWstudio, a na nasze szczęście tego dnia także spotkanie mistrzowskie z Marie Shuller z SHOWstudio właśnie.
Udało nam się tego dnia (nie tak jak w sobotę) wygospodarować czas na obiad. Podczas obiadu spotkaliśmy się z Kajetanem Herdyńskim – młodym, bardzo zdolnym polskim poetą pochodzącym z Zamościa.
Po obiedzie udaliśmy się do domu, w którym działa Fundacja im. Zofii Rydet. Punkt spoza programu Miesiąca Fotografii, ale (mamy nadzieję) z programu wystawienniczego ZTF-u i Galerii Fotografii Ratusz. O tym, może innym razem – choć swoją drogą, stać przed fotografiami Avedona i trzymać w ręku fotografie i negatywy Zofii Rydet w jeden weekend to jak fotograficzna nirwana.
Na deser spotkanie z Michałem Łuczakiem, który w Balu, w imieniu kolektywu Sputnik Photos, prezentował książkę Miejsca odległe. Pisałem już o tym jak się słucha Łuczaka…

Cały weekend trudno opisać, z czymkolwiek porównać. Może poza wnioskiem, że dwa dni to zdecydowanie za mało. Nie udało nam się zobaczyć wszystkiego… to oczywiste! Nie mniej jednak… Fotografia, spotkania, książki… za rok też jadę!



Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne na FB


Galeria Fotografii Ratusz na FB


Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne już od ponad 55-ciu lat działa na rzecz kultury.
Od 2013 roku jest organizacją pożytku publicznego.

Przekazując nam 1% swojego podatku, pomagasz rozkręcać lokalną kulturę.

KRS 0000076428

75 1240 2816 1111 0010 4467 4192

Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne
ul. Wyszyńskiego 28 a,
22-400 Zamość

NIP 922-243-27-33
Regon 950434444
 
 

..